Alshafafya Szaffaf/szaffafiat

Kutraszew fałszuje historię

Ambasador Rosji w Iraku Elbrus Kutraszew na łamach telewizji Al-Sharqiyah rozwija propagandowenarracje o odpowiedzialności Zachodu za rosyjską napaść na Ukrainę. By usprawiedliwić tę agresję,Kutraszew fałszuje historię i twierdzi, że to Zachód wywołał II wojnę światową, podczas gdy była towspólna odpowiedzialność Hitlera i Stalina potwierdzona paktem Ribbentrop-Mołotow. Fałszywe twierdzenia Kutraszewa: →„Zachód zaplanował II wojnę światową” Rzeczywistość: To Hitler i Stalin doprowadzili do II wojny światowej, podpisując 23 sierpnia 1939 r.jeden z najbardziej zdradzieckich układów międzynarodowych – pakt Ribbentrop-Mołotow. → „Te same kraje [które wywołały II wojnę światową] zaplanowały teraz wojnę przeciwko Rosji”Rzeczywistość: Neoimperialistyczna i neokolonialna Rosja najechała na Ukrainę, gdyż nie uznaje onasuwerenności innych państw i stale chce powiększać zarówno swoje terytorium, jak i wpływy. → „Polska i kraje bałtyckie są niesuwerenne i wykonują wolę USA” Rzeczywistość: Polska i kraje bałtyckie – po nielegalnej aneksji Krymu, najechaniu na Ukrainę i licznychgroźbach ze strony Rosji – mają podstawy do uzasadnionych obaw i asertywnej postawy względemRosji. Poznaj historię taką, jaka ona jest naprawdę. Nie daj się manipulować! Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2024-2025 – wymiar europejski i przeciwdziałanie dezinformacji”. Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Albatros II, czyli wolni od nacisków i manipulacji

Bezpieczeństwo środowisk informacyjnych państw Globalnego Południa (ale nie tylko) wymaga stałego monitorowania, jak też prowadzenia szczegółowych analiz, pokazujących wpływ mocarstw takich jak m.in. Rosja, Chiny czy Turcja na postrzeganie przez społeczeństwa kwestii związanych chociażby ze polityką, gospodarką, relacjami międzynarodowymi czy też z wartościami demokratycznymi, to jest możliwością samostanowienia o sobie – wolną od nacisków i manipulacji. Projekt Albatros II – MENA, realizowany już po raz drugi przez Fundację INFO OPS Polska, ma na celu przeciwdziałanie dezinformacji i zagrożeniom informacyjnym w Libanie, Iraku i Egipcie. Badamy wpływ dezinformacji oraz zewnętrznej propagandy na społeczeństwa tych państw. Efektem projektu będą raporty, analizy i strategie obrony. Edukujemy i wskazujemy, co należy zrobić, by zminimalizować ryzyko obcych wpływów. Liban, Irak i Egipt to kraje Globalnego Południa, które ze względu na swoje położenie, a także uwarunkowania polityczne, gospodarcze i społeczne, mają strategiczne znaczenie dla całego regionu, co z kolei determinuje zwiększone ryzyko zewnętrznych wpływów FIMI (od ang. Foregin Malign Inflence – złośliwa zagraniczna ingerencja). Dlatego tak ważne jest zrozumienie, w jaki sposób Rosja, Chiny, Iran, Białoruś czy Turcja oddziałują na te kraje oraz jak ta propaganda wpływa na lokalne społeczności. Liban Znaczenie Libanu wynika z jego strategicznego położenia, a także potencjalnego wpływu postępującej w regionie destabilizacji na sytuację humanitarną, w tym wywołanie kryzysu migracyjnego w Europie. Z geopolitycznej perspektywy, Liban znajduje się pod presją zarówno zewnętrznych graczy, jak i wewnętrznych napięć, co czyni ten kraj szczególnie podatnym na wpływy zewnętrzne, w tym dezinformację i FIMI. Rosja, która poprzez swoją obecność w Syrii, a więc bezpośrednim sąsiedztwie Libanu, wykorzystuje sytuację do destabilizacji regionu, a poprzez to osłabienia bezpieczeństwa Europy. Jej działania są ukierunkowane na wywołanie niepokoju i napięć społecznych, co może skutkować migracjami w kierunku Cypru. Ponadto sytuacja wewnętrzna komplikowana jest przez brak implementacji rezolucji Rady Bezpieczeństwa, dotyczących rozbrojenia niepaństwowych ugrupowań zbrojnych, co również stanowi dodatkowy kanał do wprowadzania dezinformacji oraz naraża Liban na destabilizację ze strony czynników zewnętrznych, w tym militarnych. Irak Irak, a szczególnie region Kurdystanu jest od lat polem działania rosyjskich, irańskich i tureckich wpływów. Rosja oraz inne reżimy autorytarne (takie jak np. Białoruś) wykorzystują niestabilność tego regionu, by wywierać presję migracyjną na Polskę i kraje bałtyckie. Działania te są szczególnie widoczne w kontekście kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej, gdzie reżim Aleksandra Łukaszenki manipuluje uchodźcami z Iraku, kierując ich w stronę Europy. Badania środowiska informacyjnego, a także monitorowanie i analiza propagandy oraz dezinformacji w Iraku i Kurdystanie pozwolą przeciwdziałać manipulacjom informacyjnym. Egipt Jako kluczowy gracz w Afryce Północnej i jeden z najważniejszych partnerów handlowych Rosji, Egipt staje się centrum rosyjskich wpływów, w tym (dez)informacyjnych. Choć władze w Kairze opowiedziały się za rezolucją ONZ potępiającą rosyjską inwazję na Ukrainę, egipskie media państwowe często kolportują narracje rosyjskie, które oskarżają Zachód o prowadzenie „hybrydowej wojny” przeciwko Moskwie. Rosyjskie media, takie jak RT Arabic, mają szeroką widownię w Egipcie, co czyni ten kraj jednym z głównych celów rosyjskiej propagandy i FIMI w regionie. Wraz z rosnącym w tym kraju napięciem, szczególnie w kontekście wojny w Strefie Gazy i potencjalnym napływem uchodźców palestyńskich do Egiptu, kraj ten staje się celem intensywnych kampanii dezinformacyjnych. Rosja dąży do destabilizacji regionu i wywołania większych napięć społecznych, które mogą prowadzić do wewnętrznych niepokojów. W obliczu narastających zagrożeń związanych z FIMI konieczne jest prowadzenie szeroko zakrojonych działań badawczych i edukacyjnych. Projekty takie jak Shaffafiya, realizowane w Iraku i Kurdystanie, Libanie i Egipcie, prowadzone przez Fundację INFO OPS Polska, mają na celu przeciwdziałanie dezinformacji, a także budowanie odporności społecznej na fałszywe narracje. Ważna w tym procesie jest współpraca międzynarodowa, organizowanie konferencji i szkoleń, opracowywanie i kolportowanie materiałów edukacyjnych, które nie tylko zwiększają wiedzę, ale przede wszystkim podnoszą świadomość społeczną na temat zagrożeń informacyjnych. Projekt finansowany z budżetu państwa w ramach konkursu Ministra Spraw Zagranicznych RP „Dyplomacja publiczna 2024-2025 – wymiar europejski i przeciwdziałanie dezinformacji”.

Plan Łukaszenki: zdestabilizować Polskę i skłócić Europę

Plan Łukaszenki: zdestabilizować Polskę i skłócić Europę Przyjazd na Białoruś to nie łatwa droga migracji do Europy, lecz ładowanie się w środek konfliktu Rosji i Białorusi z Polską i innymi państwami Europy. Konflikt ten jest częścią agresywnej, imperialnej polityki Rosji, której skutki można zobaczyć w sąsiadującej zarówno z Polską, jak i Białorusią oraz Rosją, Ukrainie, gdzie w wyniku rosyjskiej inwazji trwa wojna. Zginęło tam już ponad 100 tys. osób, setki tysięcy jest rannych, a kilka milionów cywilów uciekło, szukając schronienia przede wszystkim w Polsce. Wszelkie próby nielegalnego przekraczania polskiej granicy w takich warunkach są szaleństwem, a zarazem wpisują się we wrogie działania wobec Polski i jej bezpieczeństwa, bez względu na intencje migrantów. Czy można sobie wyobrazić by w czasie wojny z Daesh wojsko oraz służby bezpieczeństwa Iraku, w tym Regionu Kurdystanu, swobodnie przepuszczały migrantów z innych państw, próbujących nielegalnie przekraczać granice i ignorujących wszelkie przepisy i zasady bezpieczeństwa? Trudno zatem oczekiwać od Polski by postępowała inaczej i nie kierowała się przede wszystkim swoim bezpieczeństwem. Polska rozróżnia przy tym migrantów oraz uchodźców i nie jest to zależne od wyznania czy koloru skóry, lecz powodu przekraczania granicy. Tak samo było w Iraku w czasie wojny z Daesh. Uchodźcami byli ci, którzy uciekali przed terrorystami z Mosulu, Sindżaru, Tel Afar i innych miejsc zajętych przez hordy Daesh. Nie byli nimi mieszkańcy Bangladeszu, Filipin, Gruzji czy Pakistanu, przybywający do pracy w Irbilu, Bagdadzie czy Nadżafie. Nie byli nimi również obywatele różnych państw Europy, Azji czy Afryki, przybywający w złych intencjach, tj. by stwarzać zagrożenie terrorystyczne, szpiegować lub dołączyć do Daesh. Od tego są służby bezpieczeństwa oraz reguły przekraczania granic by to sprawdzać. W sytuacji zagrożenia bezpieczeństwa narodowego, a Polska się w takiej sytuacji obecnie znajduje, tak jak Irak znajdował się w czasie wojny z Daesh, te reguły są szczególnie restrykcyjne, a osoby próbujące je naruszać mogą się spodziewać zdecydowanej reakcji. Polska przyjmowała uchodźców z Ukrainy bez względu na to, czy byli to Ukraińcy, czy studiujący lub pracujący tam obcokrajowcy, w tym Irakijczycy, Kurdowie, Arabowie, Hindusi, muzułmanie etc. Wszyscy jednak musieli przejść granicę w wyznaczonych miejscach tj. przejściach granicznych, okazując dokumenty i podporządkowując się poleceniom polskiej straży granicznej. Nie inaczej było w przypadku osób uciekających z terenów Daesh. Jak służby irackie, w tym kurdyjskie, zareagowałyby wówczas gdyby jakieś grupki czy pojedyncze osoby, starały się ominąć punkty kontrolne, uciekałyby przed funkcjonariuszami przeprowadzającymi kontrolę, lub atakowałyby ich rzucając kamienie, pręty czy gałęzie? Zwłaszcza, gdyby jeszcze dowodzili nimi terroryści Daesh? A to właśnie wrogie Polsce służby Białorusi organizują bojówki migrantów by atakowali Polskę i jej funkcjonariuszy oraz żołnierzy. Chcą w ten sposób sprowokować rozlew krwi. Migranci, próbujący nielegalnie przekroczyć granicę polsko-białoruską, stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski, łamią prawo Polski i Unii Europejskiej i muszą się liczyć z taką samą reakcją polskich służb, jaka spotkałaby osoby próbujące przeniknąć z terenów Daesh, unikając kontroli. Dla Polski nie ma różnicy między Daesh a reżimem Putina i podległego mu dyktatora Białorusi – Łukaszenki. Putin za swe zbrodnie już jest ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny, a to tylko wierzchołek góry lodowej. Rosjanie oraz funkcjonariusze reżimu Łukaszenki odpowiadają za liczne okrucieństwa, gwałty, mordy. Każdy kto wpisuje się zatem w plan Łukaszenki i Putina przeciwko Polsce musi liczyć się z surowymi konsekwencjami. Uchodźcy w Polsce a działalność przemytnicza Rosyjska i białoruska propaganda stara się przedstawiać fałszywy obraz Polski i jej stosunku do uchodźców. Fakt, że Polska przyjęła kilka milionów ukraińskich uchodźców, a na granicy z Białorusią wybudowała zaporę i cofa osoby usiłujące przekroczyć granicę, ma świadczyć rzekomo o podwójnych standardach i rasizmie. Jest to oczywiście całkowita bzdura. Przede wszystkim osoby przybywające z Ukrainy, uciekły z terenów ogarniętych wojną, tak jak było to w przypadku osób uchodzących z terenów pod kontrolą Daesh do Regionu Kurdystanu, czy terenów zabezpieczonych przez siły federalne Iraku. Osoby, które usiłują przekroczyć granicę białorusko-polską, przybyły legalnie na Białoruś, płacąc za to firmom powiązanym z wrogim Polsce reżimem, a następnie starają się złamać polskie prawo, tworząc zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. To czy są tego świadome czy nie jest bez znaczenia. Warto dodać, że Polska przyjęła również kilkadziesiąt tysięcy uchodźców z Białorusi (obywateli tego państwa), którym groziło tam więzienie, w związku z ich działaniami opozycyjnymi. Uchodźcami są osoby, które uciekają przed wojną lub prześladowaniem, a nie takie, które chcą zamieszkać w innym państwie bo uważają, że będzie im tam lepiej. Z punktu widzenia zasad przekraczania granicy z Polską nie ma też znaczenia to, czy osobom, które przybyły na Białoruś grozi tam jakieś niebezpieczeństwo, czy są one tam szczute psami przez funkcjonariuszy białoruskiego reżimu, czy są one tam bite i pędzone do polskiej granicy jak zwierzęta, czy są tam traktowane jak podludzie. Tak, taka jest Białoruś Łukaszenki i każdy kto chce się tam wybrać powinien wiedzieć, że naraża się na takie konsekwencje. Firmy zachęcające do tej migracji kłamią i pretensje powinny być kierowane do nich, a nie do Polski. Polska nie ponosi żadnej odpowiedzialności za to jak migranci są traktowani na Białorusi, a są traktowani w sposób bestialski, tak jak ludzi traktowało Daesh. Polska nie będzie jednak negocjować z terrorystami Łukaszenki, którzy traktują migrantów jak zakładników, próbując zmusić ją do zmiany swojej polityki graniem ludzką tragedią i szantażem emocjonalnym. Gdyby Polska ustąpiła to przyczyniłoby się to jedynie do jeszcze większej tragedii, gdyż zachęciłoby rosyjsko-białoruskich terrorystów do ściągania jeszcze większej ilości migrantów i narażania ich na cierpienia. Dlatego Polska nie otworzy z tego powodu swojej granicy dla nikogo kto będzie tak traktowany przez rosyjsko-białoruskich zbirów. Ekspozytury tego procederu działające w innych państwach, w tym w Iraku, tj. pośrednicy organizujący taką migrację, powinny zostać zamknięte, a osoby tam działające powinni być traktowani jak przestępcy, bo niczym się nie różnią od komórek organizujących werbunek w szeregi Daesh. Kwestią honoru powinno być również wymierzenie kary tym przestępcom przez krewnych osób, które ucierpiały w czasie takiej podróży. Bo to wina tych, którzy te wyjazdy organizują i biorą za to spore pieniądze, a nie Polski, która broni swojej granicy tak jak czynią to wszystkie inne państwa. Nie ma też znaczenia czy Polska jest krajem docelowym dla migrantów usiłujących nielegalnie przekroczyć granicę, czy też tranzytowym, gdyż starają się oni dostać do

Przyczyny wystąpienia agresji reżimu Aleksandra Łukaszenki (szerzej państwa związkowego Rosji i Białorusi) na Polskę. Co doprowadziło do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej?

Od czerwca 2021 r. białoruski reżim Aleksandra Łukaszenki ściąga obcokrajowców z Bliskiego Wschodu, innych regionów Azji oraz z Afryki, pragnących zamieszkać w Europie, mamiąc ich rzekomo łatwym szlakiem przez Polskę, a w mniejszym stopniu również Litwę oraz Łotwę. Organizują to białoruskie służby specjalne korzystające z pośredników, którzy de facto są pozbawionymi honoru przestępcami oszukującymi swoje ofiary i odpowiedzialnymi za ich los, w tym przypadki śmierci na szlaku. Znaczna część pieniędzy pobieranych od migrantów trafia do firm powiązanych z Łukaszenką i jego reżimem. Białoruski dyktator sam przyznał, że jest to jego sposób na zarobek i odrobienie finansowych strat poniesionych w wyniku nałożenia na niego sankcji przez Unię Europejską za zbrodnie wyrządzone wobec własnego narodu. Za Łukaszenką i tym procederem stoi również Rosja. Białoruś jest częścią tworu o nazwie Związek Białorusi i Rosji, co czyni ją wasalem Rosji, a jej struktury polityczne i bezpieczeństwa są ściśle związane z rosyjskimi, przy czym nie jest to zgodne z wolą narodu białoruskiego. Rosja natomiast ma wielowiekowe tradycje używania ludzi jako broni i nieludzkiego ich traktowania, czego przykładami były wywózki na Sybir, zwany też „nieludzką ziemią”. Na tereny te, na których panuje wieczna zima, trafiało wielu Polaków gnanych tam pod rosyjskim batem, liczącym tysiące kilometrów szlakiem śmierci. W czasach ZSRR powstała tam sieć obozów pracy, zwana Gułagiem, gdzie ludzie traktowani byli jak niewolnicy. Prowadzono również inżynierię przymusowej migracji, wywożąc całe narody w bydlęcych wagonach i przesiedlając je w inne miejsce. Spotkało to m.in. muzułmańskich Tatarów krymskich oraz Czeczenów w 1944. Wcześniej, w latach 1864 – 1867, półtora miliona muzułmańskich Czerkiesów zostało zmuszonych przez Rosję do ucieczki przez Morze Czarne do Turcji i na Bliski Wschód. Na tych doświadczeniach wzorują się również współczesne białoruskie i rosyjskie służby specjalne, a pojęcie inżynierii przymusowej migracji weszło do podręczników używanych do ich szkoleń. Nie jest to żadną tajemnicą i każdy może to sprawdzić. Takie działanie Rosji i Białorusi stanowi niemilitarny środek walki, stosowany w tym wypadku przeciwko Polsce. A więc na granicy Polsko-Białoruskiej mamy do czynienia z agresją reżimu Aleksandra Łukaszenki (szerzej państwa związkowego Rosji i Białorusi), poniżej progu wojny (hybrid threats/warfare), której celem jest wykreowanie kryzysu humanitarnego aby następnie poprzez obsługę informacyjna (INFO OPS) oraz presje psychologiczna (PSY OPS) osiągać cele i korzyści polityczne a także finansowe. Nikt nie może zatem oczekiwać, że Polska będzie wpuszczać nielegalnych migrantów i dziwić się używaniu siły przez polskich strażników granicznych i żołnierzy wobec tych, którzy chcą wtargnąć na terytorium Polski. Od samego początku znaczna część tych oszukiwanych i wykorzystywanych migrantów pochodziła z Iraku, w tym w szczególności Regionu Kurdystanu. Przyjeżdżający na Białoruś, a następnie szturmujący granicę z Polską, rzadko mają świadomość, że są narzędziami w Operacji „Śluza”, która jest bezpośrednio wymierzona w bezpieczeństwo narodowe Polski. Jej celem jest również, w szerszym wymiarze, destabilizacja Europy. Polska jest zdeterminowana by zniweczyć te wrogie wobec niej plany. W tym celu polska Straż Graniczna, wspierana oddziałami wojska polskiego, w sposób zdecydowany zapobiega nielegalnym przekroczeniom granicy, a osoby podejmujące te próby powinny mieć świadomość, że będą traktowane jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Polski, bez względu na to jaka jest ich motywacja. Operacja Śluza i reżim Aleksandra Łukaszenki Koncepcja operacji „Śluza” powstała już w latach 2010-2011, przy czym wówczas reżim białoruski pragnął wykorzystać stymulację migracji w kierunku Unii Europejskiej do wymuszenia od niej haraczu (pod pretekstem zwrotu kosztów ochrony granicy przed nielegalną migracją, którą sam organizował). Koncepcja ta wpisuje się przy tym w model broni demograficznej, czyli użycia osób cywilnych, w postaci strumienia migracyjnego, jako broni przeciwko innemu państwu, w celu osiągnięcia określonych celów strategicznych. Cywile nie są w tym modelu podmiotem atakującym, lecz narzędziem. Cele użycia broni demograficznej mogą być przy tym różne np. uzyskanie korzyści finansowej (np. Turcja uzyskała w 2015 r. od UE 6 mld Euro), ustępstwa natury politycznej, destabilizacja przeciwnika itp. Aby zrozumieć jakie cele zamierzała osiągnąć Białoruś, oraz stojąca za nią Rosja, w przypadku rozpoczętej w czerwcu 2021 r. operacji, trzeba poznać szerszy kontekst wydarzeń. W sierpniu 2020 r. odbyły się na Białorusi wybory prezydenckie. Rządzący tym państwem od 1994 r. Aleksander Łukaszenko przegrał je (potwierdzają to niezależne dane) ale sfałszował wyniki i ogłosił swoje zwycięstwo. Wywołało to masowe protesty, które ostatecznie zostały brutalnie stłumione. Choć może się to wielu mieszkańcom Iraku wydać szokujące ale Irak jest bardziej demokratycznym i wolnym krajem niż Białoruś. W Iraku wybory nie są fałszowane i każdy może w nich wystartować, a media nie są podporządkowane jednej opcji politycznej. Łukaszenko już w 1999 r. zlecił zamordowanie swoich politycznych konkurentów: Wiktora Hanczara, Juryja Zacharanki i Anatola Krasouskiego, a także dziennikarza Dzmitryja Zawadskiego. Następnie zlikwidował wszelkie niezależne media, rozpoczął prześladowania opozycji, wtrącił do więzienia wielu swoich oponentów, w tym kilku swoich konkurentów w ostatnich wyborach prezydenckich, a innych zmusił do emigracji. Wielu uczestników protestów, o ile nie udało im się wyjechać do Polski lub na Litwę, zostało skazanych na wieloletnie wyroki więzienia (nawet 15 lat). Mieszkańcy Iraku wiedzą, że protesty to nie zbrodnia, sami wszak wielokrotnie wychodzili na ulicę w Bagdadzie, Basrze, Irbilu, Sulejmaniji i wielu innych miastach. Na Białorusi oficjalnie uznaje się to za zdradę i ekstremizm. Państwa Unii Europejskiej nie uznały wyników tych wyborów i zapowiedziały izolację Łukaszenki. Sytuacja uległa zaognieniu gdy 23 maja 2021 r. przelatujący przez białoruską przestrzeń powietrzną samolot Ryanair, lecący z Aten do Wilna, został zmuszony przez reżim Łukaszenki do lądowania w Mińsku pod groźbą zestrzelenia. Ta terrorystyczna operacja została przeprowadzona w celu aresztowania lecącego tym samolotem aktywisty białoruskiego Romana Pratasiewicza, który później został skazany na 8 lat więzienia. Unia Europejska odpowiedziała nałożeniem licznych sankcji na reżim białoruski, w tym blokadą białoruskiej przestrzeni powietrznej. Uruchomienie operacji „Śluza”, czyli wykorzystania sprowadzanych m.in. z Iraku ludzi jako broni, było reakcją Łukaszenki na te działania UE. Bezpośrednim celem było zmuszenie Unii Europejskiej do wycofania się z sankcji, zaprzestanie wspierania opozycji białoruskiej, uznanie legalności jego wyboru i przyzwolenie na represje. Paradoksem było to, że migranci próbujący nielegalnie przedostać się przez granicę i twierdzący, że są uchodźcami (choć poza nielicznymi wypadkami nie spełniali przesłanek uznania ich za takowych), stawali się tym samym narzędziem, które miało zostać użyte przeciwko tym, którzy rzeczywiście byli prześladowani – białoruskim opozycjonistom. Polska nie